11.05.2012

Rozdział 5 : Pocieszacz

-Jaki? -spytałam bez emocji
-Dasz mi swoją gitarę ? -spytał kompletnie nie wiedziałam co chciał zrobić no tak pewnie na niej zagrać ale wcześniej mi mówi ,że nie umie
-Po co? -spytałam bezsensu
-No daj -uśmiechnął się do mnie szczerze .Poszłam do swojego pokoju po nowo kupiony instrument . Wróciłam do salonu gdzie siedział uśmiechnięty Zayn .Podałam mu gitarę i usiadłam obok. Zaczął brzdąkać jakieś nuty . Nie wychodziło mu to najlepiej . W końcu doszłam do wniosku ,że próbuje zagrać what makes you beautiful .Zaczął fałszować nie sądziłam ,że to umie . Nagle wstał i zaczął skakać po kanapie nadal śpiewając .Przyśpieszał tempo śpiewania .Zaczęłam się śmiać tak komicznie to mu wychodziło .On jako jedyny potrafił mnie rozśmieszyć do łez i tym razem mu się to udało . W pewnej chwili jego komórka zaczęła dzwonić .Popatrzył na ekran i zignorował .Według mnie powiniem odebrać a gdyby było to coś ważnego ?
- Odbierz -powiedziałam
-Nie to nic ważnego - po jego minie było widać ze chyba to ktoś od którego zawsze odbierał telefony i było mu smutno ,że tym razem go olał.
-No odbierz -popchnęłam jego ręke ku uchu .
Nic nie odpowiedział tylko wyszedł do kuchni . Wrócił po pewnym czasie .
-Jak już mówiłem nic ważnego ,Chłopcy pytali gdzie jestem i czy będę już wracał-rzekł
-Jak nie chcesz ty zostać to możesz iść -powiedziałam te słowa tylko ze względu na to że nie chciałam go zatrzymywać ,ale gdyby to ode mnie zależało mógł by zostać tu nawet na noc . Lubiłam  jego towarzystwo . Przez chwile nawet pomyślałam że moge do niego coś czuć ale odegnałam te myśli bo on może mieć każdą dziewczynę.
-Zostane jeszcze chwile , jutro mamy koncert -uśmiechnął się
-Dobrze więc zostań a co do koncertu to połamania nóg -zaśmiałam się lekko
Rozmawialiśmy chwile o wszystkim i o niczym .Na pożegnanie dał mi delikatnego całusa . Gdy wyszedł udałam się do swojego łóżka . Myślałam o Zaynie . On był idealny nie tylko pod względem urody bo naprawde był przystojny ale też pod względem charakteru . Był taki jak dziewczyna może marzyć . Był zabawny i uroczy, opiekuńczy i troskliwy .Moje myśli przerwał sen naprawde byłam zmęczona tym wszystkim . Obudził mnie jak zwykle mój denerwujący budzik . .Ubrałam się w czerwone rurki bluzkę z myszką i upięłam włosy w warkocz . Umyta i ubrana zeszłam na śniadanie moja mama je właśnie jadła . Gdy mnie zobaczyła oczy jej się zaszkliły
-Możemy porozmawiać ?
-Pewnie -odpowiedziałam biorąc do ręki ciepłą grzankę
-Jak już wiesz tata ma białaczkę -popiła kawę a z jej oczu poleciały łzy -Tata tak przynajmniej określili lekarze ma 5 miesięcy ..
-Pięć miesięcy czego - wiem bezsens ale nie byłam do końca obudzona nie docierały do mnie te słowa
-Nina czy ty jesteś przytomna ?-spytała mama podnosząc trochę głos-Tata ma pięć miesięcy życia
Starałam się nie popłakać bo byłam już umalowana ale nie mogłam ,to było silniejsze ode mnie .Od tamtej pory minęły dwa miesiące . Gdy szłam do szkoły lunął mocny deszcz . Gdy weszłam do budynku byłam cała przemoczona .Woźne rozdawały ręczniki takie było zarządzenie pani dyrektor .Gdy podeszłam do klasy Liz prawie wykrzyknęła
- Jak ty wyglądasz? zakryj ręką twarz i chodź -Posłusznie zakryłam rękę i ruszyłyśmy do toalety .
_____________________________________________________
No odzyskałam zeszyt ;) Yey ;)
Dziękuję Justynie i Natali z mojej klasy że dały mi mocnego kopa w cztery litery xD
Miałam wczoraj dodać ale mi się nie chciało .. Sorki ;)
Na wieczór dodam 6 rozdział ..
Pozdrawiam Paula xx
A jak wam się podoba to komentujcie bo nie wiem czy dalej pisać PROSZĘ ;)♥
;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz